czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 9

Jared bez najmniejszego wysiłku podniósł Lucy z ziemi. Stali teraz naprzeciw siebie. Sebastian zmrużyły oczy patrząc prosto na Jereda. Wiatr zaszumiał w koronach drzew. Mgła podchodziła co raz wyżej. Próbował sięgnąć do jej umysłu, ale od samego początku był bardzo dobrze zamknięty. Zmarszczył brwi i zacisnął dłonie w pięści. Nienawidziła go.
- Pozwól, że zabiorę ją do domu.- usłyszał czysty i opanowany głos Jared.- Ma wysoką gorączkę.
Sebastian bez słowa usunął się na bok robiąc przejście chłopakowi. Lepiej żeby to Jared ją zaniósł. Na pewno nie będzie chciała go zobaczyć przy sobie po tym co powiedział, a on... On się nią zaopiekuje. Chłopak powoli minął Sebastiana i ruszył w dół leśną drogą. Musi się uspokoić inaczej sprowadzi nieszczęście na tą wioskę. Zacisnął zęby i osunął się na ziemię opierając o drzewo. Ostatnio kiedy czuł taką złość, taką nienawiść do samego siebie pojawiła się Lucy. Jej słodki, delikatny, czuły i troskliwy głos uratował mu życie. Teraz... Teraz była tylko pustka i to straszne uczucie w sercu. Tak jakby zabrakło mu części duszy. Tej lepszej, tej piękniejszej i czystszej część. Coś mokrego spłynęło po jego policzku. Niepewnie dotknął go opuszkami palców. To łzy? Czy on płakał? Nigdy wcześniej nie płakał. Nie znał tego uczucia. Skąd się wzięły u niego te emocje? Chyba pojawiły się w jego życiu razem z Lucy. Dziwne... Nie potrafił sobie przypomnieć jak wyglądało jego życie zanim ją poznał, a to było zaledwie kilka dni temu. Uniósł głowę ku górze spoglądając w niebo.

Dziewczyna obudziła się w swoim łóżku. Okno było otwarte, a biała firana sięgająca podłogi lekko powiewała na wietrze wpadającym do środka. Spojrzała na budzik. Była piąta trzynaście. Na zewnątrz padał deszcz i raz po raz niebo jaśniało zwiastując kolejny grzmot burzy. Deszcz uspokajająco szumiał uderzając o wszytko co znajdowało się na zewnątrz, a grzmoty niosły się złowrogim echem po górach. Lucy wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do drzwi balkonowych. Powoli wyciągnęła rękę przed siebie pozwalający by krople deszczu przyjemnie chłodziły jej skórę. Nie pamiętała nic z wczorajszej nocy, ostatni moment jak potrafiła przywołać w pamięć to było gdy wyszła z domu. Co się później stało? Jak się znalazła w domu? Jej umysł przeszyły igiełki bólu. Czyżby spotkała Sebastiana, a on użył tego swojego czary-mary żeby zapomniała o tym spotkaniu? Zmarszczyła czoło ze złością i wtedy coś przykuło jej uwagę. Ktoś siedział w rogu balkonu. Niepewnie zrobiła krok w przód i wyjrzała na zewnątrz. Ten ktoś to był Sebastian. Miał na sobie to same ubrania w których wyszedł ostatnio od niej. Na głowę założył kaptur czarnej bluzy i siedział oparty o drewnianą barierkę balkonu. Gdy podeszła bliżej zauważyła, że śpi. Czemu nie wrócił do domu tylko siedział tutaj? Lucy cicho jęknęła pod nosem. I jak ja mam go teraz wnieść do środka tak żeby go nie obudzić? Pomyślała. Powoli i cicho podeszła bliżej delikatnie przyciągając go do siebie żeby go podnieść. Sebastian posuszył się niespokojnie, a Lucy znieruchomiała. Po chwili znów spał głęboko. Dziewczyna powoli go podniosła i ruszyła do środka. Zatrzymała się przed łóżkiem i najdelikatniej jak potrafiła położyła go na nim. Zaczęła ściągać z niego mokre ubrania. Najpierw buty, bluzę, koszulkę, spodnie, a na końcu skarpetki. Pobiegła cicho do łazienki po ręcznik, którym wytarła mu włosy i twarz po czym przykryła go kołdrą. Pozbierała mokre ubrania i poszła powiesić je w łazience. Uśmiechnęła się lekko oglądając na śpiącego Sebastiana.

W pomieszczeniu panowała cisza, a przez okno do pokoju wpadło światło dnia. Sebastian przetarł oczy i w tej samej chwili uświadomił sobie że leży pod kołdrą. Poderwał się gwałtownie, a dziewczyna siedząca w fotelu aż podskoczyła. Zamrugał zdezorientowany.
- Lucy?- zapytał cicho.
- A co już zapomniałeś jak wyglądam?- skrzyżowała ręce na klatce.
Patrzyła na niego przez okulary unosząc brew. Wstała z fotela i podeszła do niego po czym niespodziewanie walnęła go książką.
- Ała! Za co?!- zawołał zasłaniając głowę rękami.
- Jeszcze się pytasz?!- krzyknęła.- Za to co mi wczoraj rano powiedziałeś. Jesteś zwykłym dupkiem, który chciał zaliczyć dziewczynę. Na dodatek nic nie pamiętam z wczorajszej nocy co...
- Jak to nic nie pamiętasz?- przerwał jej patrząc na nią zaskoczony.
- Ostatnie co pamiętam to że wyszłam z domu.- powiedziała już spokojnie, przyglądając mu się.
- A Jared?- zapytał z nadzieją w głosie.
- Kto?- zmarszczyła brwi.
- Później Ci opowiem.- uśmiechnął się do niej promienie, a ona zmierzył go podejrzliwym wzrokiem.
Sebastian wyszedł spod kołdry i uniósł pytająco brew gdy zobaczył, że jest tylko w bokserkach.
- Ty mnie rozebrałaś?- zapytał starając się ukryć uśmiech.
- Nie. Zawołałam w tym celu Paule.- powiedziała spokojnie odwracając się od niego.
- Poważnie?- w jego głosie słychać było niemalże przerażenie.
- Nie. A teraz ubierz się. Tam masz suche ubrania. Powinny być dobre.- powiedziała wychodząc z pokoju.
Na twarzy chłopaka wykwitł szeroki głupkowaty uśmiech. Podszedł do szafki nocnej na której leżały złożone w kostkę suche ubrania. Sebastian wziął do rąk czarną bluzkę. Była nowa tak jak i reszta ubrań. To znaczy, że musiała iść je dzisiaj kupić. Spojrzał na drzwi za którymi niedawno zniknęła Lucy. Jak mógł tak po prostu ją wtedy zostawić? Pokręcił głową i ubrał się szybko.

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 8

Lucy leżała na łóżku zwinięta w kłębek i płakała. Wszystkim powiedziała że źle się czuje i żeby jechali bez niej. Wujek Ron wypytywał się czy to przez jej dar, a może przez wczorajszy wieczór. Dziewczyna jednak tylko pokręciła głową i bez słowa powoli weszła na górę chowając się w pokoju. Leżała wciąż w tej samej pozycji i płakała. Kiedy rodzina wróciła do domu przyszedł do niej wujek Ron. Był ubrany w dżinsy i zwykły biały t-shirt. Jego włosy były jeszcze wilgotne i zmierzwione przez wiatr. Mężczyzna usiadł w nogach łóżka i delikatnie pogładził Lucy po plecach. Dziewczyna podniosła się i bez słowa przytuliła do wujka. Wyczuła jego zaskoczenie. Odkąd mu powiedziała o swoim darze ani razu się nie przytuliła. Mężczyzna delikatnie objął ją ramionami.
- Chodzi o Sebastiana, prawda?- zapytał cicho gładząc jej włosy w uspokajającym geście.
Pokiwała głową, a z jej ust wydobył się głośny szloch. Wujek Ron przytulił ją mocno. Czuła jego uczucia, czytała myśli i choć sprawiało jej to ból cieszyła się że tu jest. Czuła się jakby ktoś zabrał jej fragment duszy, fragment jej samej. Co miała z tym zrobić? Powiedział "zapomni", ale jak ma to zrobić? Jak zapomnieć kiedy to tak bardzo boli? Zaczęła głośno płakać. Wujek Ron tulił ją mocno.
- Będzie dobrze. On wróci.- wyszeptał przy jej uchu.
- Skąd to możesz wiedzieć?- chlipnęła zaciskając dłonie na jego koszulce.
- Bo widziałem jak się wczoraj Tobą zajmował, jak na Ciebie patrzał. To nie możliwe żeby teraz tak po prostu cię zostawił.- powiedział patrząc na mnie z pocieszającym uśmiechem.
- To dlaczego to zrobił?- łzy wciąż płynęły jej po policzkach.
- Być może dlatego, że uważa się za złego. Wiele osób w wiosce tak o nim mówi. Jeśli powtarzają ci wszyscy w okół, że jesteś potworem stajesz się nim nawet we własnych oczach. A wtedy gdy masz coś cennego, coś co chcesz za wszelką cenę chronić wydaje ci się, że najlepszym rozwiązaniem jest odejść. Tak samo mógł zrobić Sebastian. Nie jest złym chłopakiem. Po prostu pojawił się nagle znikąd w złym czasie. To sprawiło, że ludzie się go bali, traktowali jak demona, a inni lgnęli do niego niczym pszczoły to pięknego kwiatu. Ale wiem jedno. On nie wytrzyma bez ciebie. Nawet jeśli ty go nie będziesz widzieć to on będzie gdzieś niedaleko żeby cię chronić.- wujek uśmiechnął się i delikatnie i pocałował ją w czoło.- A teraz co powiesz na anime? Zrobię czekoladę do picia i kanapki, a ty wybierzesz jakieś, hm?
- Dobrze, tylko doprowadzę się do porządku.- delikatnie się uśmiechnęła starając się odwzajemniając uśmiech wujka.
- To do zobaczenia na dole.- pocałował ją delikatnie w czoło wstając z łóżka.
- Do zobaczenia.- powiedziała opierając łzy.
Lucy wstała z łóżka i powoli poszła do łazienki. Podeszła do lustra i przemyła twarz zimną wodą. Oczy miała zapuchnięte a wargi poprzegryzane. Włosy starczały jej na wszystkie strony. Chwyciła szczotkę do włosów i rozczesała je po czym złapała w kucyk. Zmyła resztę makijażu ze wczoraj po czym powoli wyszła z łazienki i zeszła na dół. W kuchni stał wujek Ron z ciocią Seleną i szykowali kanapki. Na stole stały już dwa kubki z gorącą czekoladą. Powoli ruszyłam dalej w stronę salonu. Ominęłam dużą kanapę i podeszłam do wielkiej biblioteki z filmami. Patrzyłam na tytuły anime. Koroko no Basuke, Another, Angel Beats, Kamisama Hajimemashita, Kuroshitsuji, Kuroshitsuji II, Inu x Boku Secret Service, Bleach, Naruto, Naruto Shippuudem, Pantera Hearts... Tego nie widziała. Ciekawe o czym będzie to anime. Wyciągnęła płytę i włożyła do DVD. Wtedy też do pokoju wszedł wujek Ron z talerzem kanapek i dwoma kubkami parującej jeszcze czekolady. Postawił je na drewnianej ławie przed kanapą.
- Wybrałaś już coś?- zapytał siadając.
- Tak. Już włożyłam płytę.- powiedziała siadając obok.
- Mam nadzieję, że nie Kuroshitsuji.- zaśmiał się biorąc pilot do ręki.
- Nie, choć zastanawiałam się nad tym. Wybrałam Pandora Hearts.- powiedziałam biorąc kubek z czekoladą.

Weszła bezszelestnie na górę. Sama była zaskoczona tym jak cicho to zrobiła. Otwarła drzwi pokoju i nie zapalając światła podeszła do łóżka. Wzięła z niego bluzę z zamkiem i zeszła na dół. Musiała się przejść. Chłodne górskie powietrze otuliło ją niczym płaszcz gdy wyszła na zewnątrz. Powoli ruszyła w stronę lasu małą wąską dróżką. Księżyc święcił wysoko na niebie, a obok niego niczym na czarnym aksamicie lśniły jak diamenty- gwiazdy. Lucy ubrała na siebie bluzę i otuliła się nią. Weszła pomiędzy drzewa idąc w mrok lasu. Panowała w nim cisza. Do głosu dochodziła teraz noc. Leśne zwierzęta powoli wyłaniały się ze swojego schronienia. Tu przebiegła mysz, tam lis, a na niebie odezwała się sowa. Było tak cudownie i magiczne, a zarazem przerażająco. Była tu całkiem sama. Nawet wujek Ron nie wiedział że wyszła. Zatrzymała się na chwilę i uniosła twarz ku górze. Noc otuliła ją niczym czarny jedwab oferując swoje bogactwa. Uśmiechnęła się. Nareszcie była całkiem sama. Tylko ona i noc. Spojrzała przed siebie i ruszyła dalej w głąb lasu. O jej stopy owijała się mgła, a ona płynęła przez nią niczym zjawa. Coś zaszeleściło w ciemności za nią. Odwróciła się powoli, ale nic nie zobaczyła. Tylko ciemność. Poczuła ukłucie zawodu w sercu. Miała nadzieję, że to on. Powstrzymała cisnące się do oczu łzy i odwróciła by iść dalej. Ktoś przed nią stał zaledwie centymetr od niej. Serce stanęło jej na chwilę. To na pewno nie był Sebastian. Uniosła głowę by zobaczyć twarz. Był to szczupły blondyn o ciemnych oczach i bladej cerze. Pachniał różami pomieszanymi z zapachem świec i porannego powietrza. Jego klatka piersiowa nie unosiła się, zupełnie jak by nie oddychał. Chłopak uśmiechnął się miło.
- Zauważyłaś, prawda?- zapytał z żalem w głosie.
Zmarszczyła lekko brwi. Jego aura była raczej jak cień. Czarna i prawie niewidoczna. Uniosła jeszcze raz wzrok by spojrzeć na jego twarz.
- Nie żyjesz?- zapytała szeptem.
Chłopak skinął głową patrząc na nią smutnym wzrokiem. Wyglądał pięknie. Coś ścisnęło Lucy za serce.
- Ale nie jesteś też duchem. Posiadasz aurę i mogę cię dotknąć.- położyła delikatnie dłoń na jego klatce.
Chłopak był zimny. Zupełnie jak trup co tylko potwierdzało fakt, że nie żyje. Blondyn delikatnie położył dłoń na jej dłoni. Lucy sięgnęła ostrożnie do jego umysłu. Był zamknięty.
- Jestem wampirem.- patrzał jej prosto w oczy.- Nazywam się Jared.
- Lucy.- uśmiechnęła się do niego.
- Piękne imię.- chłopak odwzajemnił uśmiech.- Jeśli mógłbym spytać... Co tutaj robisz o 1 w nocy?
- Wyszłam żeby...
- Spotkać się że mną.- usłyszała za sobą głos Sebastiana.
- Nie wydaje mi się.- wyszeptała.
Dziewczyna skrzywiła się kiedy jej umysł przeszły tysiące małych igiełek bólu. Jared przyjrzał się jej uważne. Zmarszczył brwi i delikatnie położył dłoń na jej czole.
- Masz gorączkę.- powiedział poważnie patrząc na nią.
- To nic takiego. Będzie lepiej jeśli pójdę już do domu.- wymamrotała.
- Lucy co Ci jest?- usłyszała za sobą głos Sebastiana.
- Chciałeś żebym zapomniała! Więc po co tu jesteś?!- krzyknęła odwróciła się gwałtownie. Sebastian otworzył szeroko oczy z zaskoczenia.- Tak wielką przyjemność sprawia Ci zadawanie mi bólu?- wyszeptała łamiącym się głosem.- Co ja Ci zrobiłam?- zaszlochała.
Księżyc przysłoniły ciemne, ale niewielkie chmury. W lesie zapanował mrok, a wszystkie odgłosy nocy ucichły. Raz po raz echem odbijał się jedynie szloch dziewczyny.
- Lucy...- zaczął nie pewnie.
- Zostaw mnie.- powiedziała łapiąc się za głowę.
Sebastian ruszył w jej stronę. Chciała się odsunąć, ale nie dała rady. Zachwiała się na nogach i upadłaby gdyby nie Jared, który ją złapał.
- Powiedz mi co ci jest?- powiedział stanowczo Sebastian, który natychmiast znalazł się obok niej.
- Pełnia... Trzecia noc po pełni...- wyszeptała słabym głosem tracąc przytomność.
Księżyc wyłonił się zza chmur. Wszystko było skąpane w jego srebrnym blasku. Mgła stała się gęstsza, a dookoła znów zaczął odbywać się koncert nocy.