sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 7

Do pokoju wlewało się światło poranka. Z zewnątrz dochodziły odgłosy świata. Śpiewały ptaki, z targu nie daleko odbiegał gwar rozmów, ale to nie to kazało się jej obudzić. Ktoś leżał koło niej. Czuła pod policzkiem umięśnioną klatkę piersiową która unosiła się i opadła w miarowym spokojnym oddechu śpiącego. Czuła jego cudowny zapach. Pachniał jak czyste górskie powietrze pomieszane z zapachem lasu i męskich perfum. Uśmiechnęła się. Sebastian. Tylko on mógł tak cudownie pachnieć. Przypomniała sobie wczorajszą noc. Ledwo chodził, ciężko oddychał, miał gorączkę. W nocy wstała dwa razy żeby zrobić mu zimny okład i otworzyć okno żeby ochłodzić powietrze w pokoju. Dzięki temu lepiej oddychał. Uniosła się lekko. Teraz wydawał się zdrowy. Delikatnie obrysowała palcem jego idealną szczękę, a na jej ustach pojawił się uśmiech. W pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Sebastian poderwał się w górę przyciągając ją do siebie. Pukanie znów się rozległo. Chłopak odetchnął uwalniając Lucy z uścisku.
- Wstawaj!- pod drzwiami stał Denis.- Za chwilę będziemy wyjeżdżać nad jezioro!
- Już!- zawołała odkrywając się.
Sebastian przetarł twarz dłonią i powoli wygramolił się z pod kołdry.
- Tam masz łazienkę.- pokazała na drzwi naprzeciw z uśmiechem.
- A ty gdzie zamierzasz się ubrać?- uniósł pytająco brew.
- Tutaj. A gdzie bym miała?
- Nie ważne.- zaśmiał się kręcąc głową.
Chłopak wstał z łóżka i podnosząc swoją bluzę z podłogi poszedł do łazienki. Lucy szybko podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czesne spodenki i zieloną bokserkę, a pod to zielono-czarny dwu częściowy strój kąpielowy. Szybko zdjęła z siebie szarą piżamę i włożyła strój kąpielowy a potem ubranie.
- Ubrana?- zapytał chłopak uchylając drzwi łazienki.
- Tak.- powiedziała sięgając piżamę leżąca na podłodze.
Sebastian wyszedł z łazienki i usiadł na łóżku. Miał wilgne włosy i pachniał leśnym żelem pod prysznic. Na jego twarzy wciąż malował się uśmiech. Schowałam piżamę pod poduszkę i poprawiłam kołdrę. Gdy skończyłam ścielić łóżko poszłam do łazienki. Lustro było zaparkowane a w pomieszczeniu unosił się zapach żelu pod prysznic. Zamknęła za sobą drzwi do łazienki i powoli zrzuciła z siebie ubranie. Nie przemyślała tego. Po co się ubierała skoro teraz znów się rozbiera? Pokręciła głową z irytacją. Rozpraszał ją. Nawet tak proste czynności jak kolejność uszykowania się rano. A teraz jeszcze stała w pomieszczeniu gdzie unosił się jego zapach. Tak bardzo uwodzący i obezwładniający. Jej serce przyspieszyło. Oparła się o drzwi. To chore! Jak można myśleć... Nie... Jak można czuć coś takiego do osoby którą się zna zaledwie parę dni? To irracjonalne. To uzależnienie! Nie można tego inaczej nazwać. Westchnęła i powoli weszła pod prysznic. Strumień gorącej wody oblał jej ciało. To nie możliwe żeby po tak krótkim czasie go pokochała. Na dodatek tak bardzo. Oparła czoło o szybę kabiny kiedy drzwi do łazienki otworzyły się gwałtownie, a do środka wparował Sebastian. Zaparło jej dech w piersiach. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami zamykając oczy.
- Twoja ciocia weszła do pokoju.- oznajmił cicho.
Lucy nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. Jak śmiał tak po prostu wejść do łazienki kiedy ona się kapała. Zakręciła wodę i ominęła się ręcznikiem. Otwarła z hukiem drzwi kabiny. Sebastian otworzyły oczy zaskoczony. Już miała go uderzyć kiedy jego źrenice rozszerzyły się pochłaniając niemal całe oczy. Jego oddech zatrzymał się a serce przyspieszyło. Czuła to. W jego myślach. Po raz pierwszy była w stanie je odczytać. Zaparło jej dech w piersiach. Oboje patrzyli na siebie bez tchu. Sebastian powoli przesunął wzrokiem po jej ciele. Przeszły ją dreszcz. Chłopak wciągnął gwałtownie powietrze. W jednej chwili jego wzrok się zmienił. Stał się... Zimny i nieobecny. Jakby schował się gdzieś bardzo głęboko w sobie. Z pokoju dobiegło ciche trzaśnięcie drzwi. Sebastian wstał z podłogi. Jego wzrok był wciąż zimny.
- Sebastian?- spytała nie pewnie i cicho
- Nie powinienem był tu przychodzić. Ani się z tobą spotykać.- powiedział otwierając drzwi do łazienki.- Nie szukaj mnie Lucy bo nie znajdziesz. Po prostu zapomni.
Lucy przetrzymała się umywalki żeby nie upaść. Czemu zabolało ją to tak bardzo? Czuła się jakby właśnie wyrwał jej serce i rozszarpał na drobne kawałeczki. Sebastian wyszedł z łazienki bez słowa. Dziewczyna wybiegła A nim ale nigdzie go nie było. Zniknął jakby rozpłynął się w powietrzu. Na parapecie tylko siedział mały ptak. Lucy osunęła się na ziemię, a z jej oczu płynęły łzy jak dwa potoki. To... To koniec? Tylko tyle? Uwieść i zostawić? Taki właśnie był? Z jej gardła wydostał się szloch. Sebastian...

1 komentarz: